shadow

Oszustwo na szkodę naszych rybaków

Życie po raz kolejny zweryfikowało kłamstwo zawarte we wniosku o pozyskanie środków na budowę przystani rybackiej w Mechelinkach.

Składający wniosek do ARiMR w maju 2011 r. znali już projekt budowy przystani, o czym świadczy dokładne zestawienie rzeczowo-finansowe zawarte we wniosku.

Poprawa bezpieczeństwa, warunków postoju oraz obsługi łodzi rybackich stacjonujących na morskiej przystani rybackiej w Kosakowie”

zapisane we wniosku było jedynie fikcją służącą do wyłudzenia środków na zupełnie inne cele.

To co miało być celem operacji obróciło się przeciwko rybakom. Zamiast zyskać bezpieczeństwo i poprawę warunków pracy, mają przy każdej okazji zagrożenie nie tylko swojego majątku ale także zdrowia i życia.

Ostatnia sytuacja, która zdarzyła się po raz kolejny potwierdziła tragiczną sytuacje w jakiej znaleźli się Ci na, których wydano ponad 16 mln zł.

W godzinach późno wieczornych 26.04.2016 r. zerwał się sztorm. Należy przyznać, że mało kto nawet zauważył, że pogoda była niekorzystna, ale w przypadku Mechelinek była tragiczna.

Z powodu braku pontonów, które miały służyć jako miejsca postojowe oraz stanowić falochron rybacy zmuszeni zostali do organizowania postoju łodzi  na różne inne sposoby. Jedni posiadający lżejsze łodzie wyciągają je na ląd, inni dla których ciągłe wyciąganie jest gehenną ryzykują cumując do mola lub stają na kotwicy.

Właśnie feralnego wieczoru jeden z kutrów zerwał się z kotwicy, a drugi przycumowany do mola w wyniku dużej fali został poważnie uszkodzony co przedstawiają zdjęcia zamieszczone na końcu artykułu.

Akcja ratownicza polegająca na szybkim wyciągnięciu łodzi na ląd pozwoliła w pewien sposób je zabezpieczyć, ale tylko dzięki … starym ręcznym wciągarkom.

Okazuje się, że wciągarki za, które zapłaciliśmy  1 136 827,00 zł, nie spełniają swojego zadania, po prostu są za słabe.

Wprawdzie na filmiku pod linkiem widać jak wciągana jest duża łódź, ale tylko dzięki podkładaniu desek, na których ułożono rolki. W sytuacji sztormowej gdy nie ma czasu ani możliwości takiego działania wciągarki są bezużyteczne a dodatkowo niejaki Pan Kaziu, zawiadujący przystanią, nie pozwala na ich użycie.

Jak wspomina jeden z rybaków taka sytuacja miała miejsce już przed paroma miesiącami, kiedy to jeden z nich, po zacumowaniu łodzi przy dalbie został zmuszony przez tego samego Pana Kazia do opuszczenia przystani i odpłynięcia do Gdyni, gdzie znalazł schronienie.

Na usta ciśnie się nie tylko wiele niecenzuralnych słów ale także trzeba walczyć z podwyższonym ciśnieniem podczas oglądania załączonych zdjęć i filmików, co jest groźne dla psychiki…

Najgorszy jest jednak efekt propagandowy, którego skutkiem jest wyrażanie podziwu dla „pięknych Mechelinek”. Nikt nie ma wątpliwości, że Mechelinki zostały uporządkowane, ale nikt nie ma prawa powiedzieć, że wypiękniały. Wprawdzie mamy molo, które robi wrażenie na turystach, wprawdzie mamy godziwy dojazd, ale gdzie w tym są nasi rybacy i mieszkańcy.Żeby uświadomić sobie co straciliśmy załączam parę linków.

       1. https://youtu.be/TIcbBdJyK5Q

       2. https://youtu.be/65Dqd89-se8

Czy przechadzając się obok przystani ktoś teraz widzi morze, którego widok powinien być atrakcją, czy w wyniku upiększania mamy piękną plażę. Nic z tego to wszystko historia. 

Szara rzeczywistość poniżej w linkach

  1. Przystań 27.04.2016.
  2. Łódź z największymi uszkodzeniami
  3. Jedna z uratowanych łodzi obok bezużytecznych pontonów
  4. https://youtu.be/JvqPSNfOLgo

  5. https://youtu.be/mu6brduFHEE

Wystarczyło trochę rozsądku, a wybudowano by przystań na wzór tej w Sopocie, o czym marzyli nasi rybacy, ale także wybudowano by molo, które jest teraz przykrywką dla ewidentnej głupoty. Racjonalność pozwoliłaby zaoszczędzić 50% kosztów co przekłada się na 8 mln, które pozostałyby w budżecie.

Należy oddać szacunek dwóm  mieszkańcom naszej gminy, którzy poproszeni o pomoc zareagowali w odpowiedni sposób nie tylko pomagając w akcji ale także powiadamiając odpowiednie służby, chociażby dlatego, żeby sprawa po raz kolejny nie została rozmyta i ukryta. Obecni na miejscu Pan Marcin Buchna i Michał Majkowski powiadomili policję w Pucku zwracając się       o przysłanie patrolu, który by udokumentował zaistniałą sytuację zagrożenia zdrowia i życia.

Niestety komenda powiatowa zareagowała „odpowiednio” tak jak to się zdarza w innych sytuacjach. Telefonujący mógł usłyszeć: załatwcie to sami, to jest wasza sprawa.

Dopiero po telefonie do komendy wojewódzkiej pojawił się patrol policji z Kosakowa, który w tym czasie podobno mocno zajęty niedaleko w Mostach łapał kierowców na alkomat.

Oczywiście prawidłowo także zawiadomiono kapitanat portu w Gdyni, gdzie odnotowano zdarzenie. Interwencja SAR już nie była potrzebna, chociaż pracownicy kapitanatu zaoferowali.

Wszystkie te czynności były jak najbardziej potrzebne, gdyż w tej chwili za zaistniałe straty ktoś powinien zapłacić. Straty nie tylko majątkowe ale także w przestoju łodzi, które nie mogą do czasu naprawy wypływać.

Niestety, ponieważ przystań jest już odebrana przez gminę można się obawiać, że koszty teraz poniesie gmina a w konkretnie my wszyscy jako mieszkańcy.

Będziemy płacić za niekompetentnych urzędników, ale to już był wybór demokratyczny … ha,ha,ha.

Henryk Palczewski