Pseudodemokracja manipulowana w Kosakowie

Na łamach naszego biuletynu „Kosakowo bez Tajemnic” (2013/02 nr 06) informowaliśmy obszernie o podjęciu działań mających doprowadzić do referendum, w którym mieszkańcy gminy Kosakowo mogliby wypowiedzieć się w kluczowych kwestiach dotyczących funkcjonowania Gminy. Dotyczyły one gminnej spółki „PEKO”, wydatkowania środków z budżetu Gminy na inwestycje i sposobu naliczania opłat za wywóz nieczystości. Przebieg całego procesu, obejmującego przygotowanie referendum,  ukazuje dojrzałość społeczności naszej Małej Ojczyzny do egzekwowania przysługujących jej praw i obnaża niedoskonałość wybranych w demokratycznych wyborach  przedstawicieli mieszkańców w Radzie Gminy i na stanowisku Wójta. Ukazuje też zupełny brak zrozumienia przez radnych, wójta i urzędników gminnych swojej służebnej roli wobec społeczności gminnej. Świadczą o tym wymownie przedstawiane przez nas fakty.

 Przebieg prac nad rozpatrzeniem wniosku o referendum

 W dniu 06 maja 2013 r. do Urzędu Gmin wpłynął wniosek w sprawie przeprowadzenia referendum, złożony do Wójta Gminy przez pełnomocnika inicjatora referendum Szymona Tabakiernika. Zgodnie z ustawą, wójt „przekazuje niezwłocznie wniosek” do Rady Gminy, co w przypadku naszej gminy oznacza aż 4 dni. Do czego wójtowi była potrzebna taka zwłoka w przekazaniu wniosku? Jest to wyjaśniane przez Policję, która została powiadomiona o dokonanych bezprawnie wpisach, uwagach i nie wiadomo czy nawet nie poprawkach i manipulacjach na kartach zawierających podpisy mieszkańców. Urzędnicy, którzy prawdopodobnie to uczynili, nie mieli żadnych podstaw prawnych  do innych czynności poza niezwłocznym przekazaniem wniosku.

Wniosek o przeprowadzenie referendum wraz z podpisami popierających je mieszkańców wpłynął do Rady Gminy 10 maja i dopiero po kolejnych 17 dniach, na sesji rady została powołana komisja do sprawdzenia, czy wniosek odpowiada przepisom ustawy. Komisja przystąpiła do pracy niezwłocznie,  już 28 maja, pracując pilnie jeszcze w dniach 03 i 04 czerwca, ponaglana przez czas, gdyż sesja rady musiała zająć się referendum 05 czerwca, w ostatnim dniu dopuszczonym przez ustawę.

Rozpisanie zadania komisji na 3 dni nie dało jej szans na rzetelne wywiązanie się z obowiązku oceny wniosku o przeprowadzenie referendum. Być może to przyczyniło się do kolejnego złamania prawa, polegającego na przekazaniu wyłącznych kompetencji komisji w ręce pracowników urzędu. Być może przyczyniła się do tego również kompletna ignorancja członków komisji. Świadczy o niej podjęcie przez komisję uchwały, żeby to urzędnicy zweryfikowali podpisy mieszkańców na kartach dołączonych do wniosku o referendum. Fakt przeprowadzenia tych czynności potwierdziła Pani Sekretarz Krystyna Schmidt, stwierdzając, że pracownicy ewidencji ludności dokonali weryfikacji kart z podpisami, potwierdzając to okrągłą pieczęcią. Komisja chciała post factum  usankcjonować bezprawne działania stwarzając pozory samodzielnego przeprowadzenia weryfikacji podpisów.

Podczas posiedzenia komisji, pełnomocnik inicjatora referendum pan Tabakiernik zaprotestował przeciwko tym bezprawnym działaniom stwierdzając, że wszelkie czynności dotyczące wniosku powinny być przeprowadzane przez komisję w jego  obecności. W pierwszym momencie, do jego wniosku przychyliła się radna Alina Merchel oświadczając, że może uczestniczyć w czynnościach sprawdzających z ramienia komisji. Jednak postawa przewodniczącego, radnego Mariana Gutowskiego, uniemożliwiła to. Po zarządzonej przerwie, która przeciągnęła się z 5 do 20 min, radna Merchel niespodziewanie wycofała swój wniosek. Ostatecznie komisja podjęła uchwałę o przekazaniu kart z podpisami do Wójta w celu ich weryfikacji odbierając możliwość udziału w tym przedstawicielom inicjatora referendum. Przewodniczący komisji nie po raz pierwszy skorzystał z okazji, aby zapisać się negatywnie w historii samorządności naszej Gminy.

Podczas posiedzenia w dniu 3 czerwca, członkowie komisji byli w wyjątkowo dobrych humorach, ale nie wiadomo czy to po długim weekendzie, czy dlatego, że każdy członek komisji był uzbrojony w pismo wójta z listą  nieprawidłowości w wykazach osób popierających referendum. Na pytanie, czy należy zweryfikować tę listę, odezwały się różne głosy. Jednak najbardziej wyraźny – radnej Aliny Merchel – opowiedział się za koniecznością jej sprawdzenia. Podczas ogólnego rabanu padały hasła w rodzaju: podpisy zweryfikowali urzędnicy (tu padają nazwiska jak najbardziej wiarygodnych). Na stwierdzenie, że i te osoby mogą się mylić, wskazywano kolejne trudności (np.: urzędnicy zaraz kończą pracę, komputera nie można zainstalować na sali obrad, pokoik z komputerem jest za mały do pracy tylu osób). Dzięki nieustępliwej postawie radnej Merchel, komisja przeniosła się do pokoiku, gdzie wszyscy się zmieścili i  znalazł się urzędnik do obsługi systemu.

Wyglądało na to, że wszystkie problemy zażegnano. Jednak pełnomocnik inicjatora zapytał, czy będzie weryfikowana lista „nieuprawnionych” także w rejestrze meldunków.

            Tutaj należy wyjaśnić, że uprawnionym do poparcia inicjatywy referendalnej wg ustawy są „mieszkańcy uprawnieni do wybierania organu stanowiącego danej jednostki samorządu terytorialnego”, takimi uprawnionymi wg art.10. § 1. ust. 3 ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. kodeks wyborczy, prawo wybierania (czynne prawo wyborcze) ma w wyborach do rady gminy – obywatel polski, który najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat, oraz stale zamieszkuje na obszarze tej gminy. Zapisy ustawy z dnia 15 września 2000 r. o referendum lokalnym, w art.3. Także stwierdzają,  że „w referendum mają prawo brać udział osoby stale zamieszkujące na obszarze danej  jednostki samorządu terytorialnego, posiadające czynne prawo wyborcze do organu stanowiącego tej jednostki”.

            Postawione pytanie o rejestr meldunków wynikało z tego, że dwa niezależne rejestry (wyborców i osób zameldowanych na stałe) mogą różnić się i jeden rejestr nie zawiera wszystkich uprawnionych.

            W tym miejscu pozwolimy sobie przypomnieć zdarzenie z niedalekiej przeszłości, podczas wyborów samorządowych w 2010 r., kiedy sąd uznał, że „pomylił się systemu komputerowy”. Na skutek tej „pomyłki” trzem kandydatom na radnych z komitetu wyborczego konkurującego z komitetem obecnego Wójta, komputer przypisał fałszywe „oświadczenie, że byli świadomymi współpracownikami SB”. Do dziś nikt ich za to nie przeprosił, a osoby odpowiedzialne za „mylenie” się komputerów, pracują  nadal w urzędzie.

            Wobec takich historii, wniosek o weryfikację list w obu rejestrach był jak najbardziej zasadny. Przewodniczący komisji po raz kolejny „błysnął inteligencją” przekonując pozostałych członków komisji, że czynność ta jest niepotrzebna. Warto w tym miejscu wyjaśnić panu Gutowskiemu, że oprócz rzetelnej weryfikacji list popierających referendum, nic innego by nie zaszło. Chyba, że pan Gutowski chciał pokazać w ten sposób, że realizuje inne cele?

Wątpliwości do rzetelności przewodniczącego komisji pojawiły się również, gdy trzeba było kilkakrotnie przypominać mu, że zapomniał umieścić w protokole i sprawozdaniu zapis, o braku sprawdzania w rejestrze meldunków.

            Wynikiem prac komisji było stwierdzenie, że na 921 podpisów złożonych na kartach poparcia referendum, było 135 podpisów osób nieuprawnionych. Oczywiście w świetle przedstawionych faktów jest to wątpliwe, a przynajmniej nierzetelne. Komisja uznała poprawność złożenia tylko 768 podpisów, w związku z czym zabrakło 49 do wymaganej ilości dla przeprowadzenia referendum.

Na skutek tego, komisja przedstawiono Radzie Gminy uchwałę o odrzucenie wniosku o przeprowadzenie referendum, która została podjęta.

 Błędy komisji

             Pan Gutowski, jako przewodniczący komisji, wykazał się nierzetelnością, brakiem zrozumienia swojej funkcji jako przedstawiciela mieszkańców w samorządzie i niezrozumieniem celu komisji. Z tego powodu wyjaśniamy mu, że komisja sprawdzała nie to co miała sprawdzać. Ustawa o referendum lokalnym w art.14 ust.1. określa, że inicjator „zbiera podpisy mieszkańców uprawnionych do wybierania organu stanowiącego danej jednostki samorządu terytorialnego, którzy chcą poprzeć inicjatywę w tej sprawie”, co zostało zdefiniowane w ustawie kodeks wyborczy i ustawie o referendum lokalnym zacytowanym wcześniej.

            Komisja, zamiast sprawdzić uprawnienia mieszkańców, sprawdziła tylko czy osoby figurują w rejestrze wyborców. Podejmując się funkcji przewodniczącego komisji, takie niuanse trzeba było rozumieć. Ustawa o referendum lokalnym w żadnym miejscu nie powołuje się na rejestr wyborców, powołuje się tylko na osoby uprawnione.

            Dobitnie o prawach wyborców stwierdzono w orzeczeniu Naczelnego Sądu Administracyjnego w wyroku II OSK 2178/12, który w uzasadnieniu do wyroku m.in. stwierdził: „Sąd podkreślił, że art. 170 Konstytucji RP przyznaje członkom wspólnoty samorządowej prawo do decydowania w drodze referendum, o sprawach dotyczących tej wspólnoty samorządowej, w tym o odwołaniu pochodzącego z wyborów bezpośrednich organu samorządu terytorialnego. Jak wskazał Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 26 lutego 2003 r. sygn. akt K 30/02 przepis art. 170 Konstytucji RP nakłada na ustawodawcę obowiązki określonych działań legislacyjnych, tj. określania w drodze ustawy zasad i trybu przeprowadzania referendum. Nakłada nań również obowiązek powstrzymywania się od takich działań legislacyjnych, które naruszałyby istotę prawa do wyrażania woli w drodze referendum przez każdego uprawnionego członka wspólnoty samorządowej; prawa, będącego zarazem częścią składową szerzej pojmowanej wolności politycznej. Powyższy przepis zawiera w sobie także prawo polityczne każdego mieszkańca do udziału w bezpośrednim sprawowaniu władzy publicznej na poziomie lokalnym.

Konstytucyjna ranga prawa członka wspólnoty samorządowej do udziału w referendum lokalnym wymaga, by przepisy ustawy zwykłej materię tę regulujące interpretować w taki sposób, by nadmiernym, zbytecznym formalizmem nie utrudniały korzystania przez obywatela z tego uprawnienia – także w takim zakresie w jakim uprawnienie to obejmuje prawo do poparcia inicjatywy referendalnej.

 Postawa przedstawicieli mieszkańców zasiadających we władzach Gminy

             Przedstawione przez nas fakty pokazują, że działania wójta Jerzego Włudzika i przewodniczącego Rady Gminy Mirosława Marka ograniczyły komisji czas na rzetelne sprawdzenie wniosku o referendum. Być może spowodowało też, że komisja oparła się wyłącznie na jednym rejestrze, którego nie zweryfikowała. Ponieważ podpisy były zbierane w miejscu zamieszkania, gdzie jest dostarczana energia elektryczna, woda wywożone śmieci a i prawdopodobnie opłacany podatek od nieruchomości ( do gminy), świadczyły o zamieszkaniu podpisujących i my wiemy, że nie było podstaw do odmowy uprawnień, o których mówi konstytucja i ustawy. Komisja również powinna nabrać pewności w taki sposób jak my nabraliśmy i zweryfikować podpisy osób w miejscu ich zamieszkania.

             Pracami komisji kierował radny Marian Gutowski, który wykazał się nierzetelnością, co mogło wynikać zarówno z konfliktu interesów, jak też zupełnego braku predyspozycji do sumiennego sprawowania funkcji przedstawiciela mieszkańców w Radzie Gminy. Trudno ocenić która z przyczyn zaważyła na nierzetelnej pracy komisji i rozminięcie się z celem jej powołania. Komisja nie zajęła się obiektywnym sprawdzeniem wniosku, a uczyniła wszystko, żeby prawidłowość wniosku podważyć. Czy to na skutek konfliktu interesów przewodniczącego komisji, wynikającego z pierwszych dwóch pytań referendalnych dotyczących funkcjonowania spółki PEKO, w której radny Marian Gutowski jest zatrudniony od niedawna na stanowisku kierowniczym?

            Dwa pierwsze pytania referendalne mają  na celu wprowadzenie zmian, które zapewnią racjonalne zarządzanie spółką i nie pozwolą na sztuczne tworzenie stanowisk dla określonych osób. Ponieważ nie ma jeszcze oświadczeń majątkowych z okresu pracy radnego Gutowskiego w PEKO, możemy oprzeć się szacunkowo na informacji, że jego wynagrodzenie jest na poziomie kierownika wydziału w Urzędzie Gminy. W jednym z dostępnych oświadczeń majątkowych za 2011 rok, kierownik Urzędu Gminy wykazał wynagrodzenie roczne w kwocie 92 071,61 zł, co daje 7 672,63 zł miesięcznie. W przypadku radnego dochodzi do tego dieta w kwocie około 1 000,00 zł.

            Na większości mieszkańców gminy Kosakowo te kwoty z pewnością zrobią wrażenie, jednak chyba nikomu postawa radnego Gutowskiego nie zaimponuje.

 Z ostatniej chwili

 W dniu 10 maja 2013 r. Wójt Gminy Kosakowo wydał decyzję (decyzja na www.kosakowo.org ) o odrzuceniu reklamacji, złożonej przez inicjatora referendum w sprawie nie ujęcia osoby popierającej wniosek  w rejestrze wyborców. Mieszkaniec Pogórza przesłał nam pismo,  które skierował do urzędu oraz wyraził zgodę na publikację. Nic dodać, nic ująć.

 Szanowny Panie Wójcie, Szanowna Pani Sekretarz

 W dniu dzisiejszym tj, 12/06/2013 otrzymałem pismo z decyzją nr 00.500.67.2013. Nie jestem stroną w ewentualnej skardze, ale jestem w tej decyzji wskazywany z imienia i oraz numeru PESEL. Chciałbym poinformować, że decyzja została wydana bezpodstawnie i błędnie, a brak mojego meldunku w gminie Kosakowo, wsi Pogórze może wynikać np. z bałaganu który panuje w Urzędzie bądź zaniedbaniach konkretnych urzędników łącznie z Panią Sekretarz Gminy wydającej decyzję w imieniu Pana Wójta, stąd mój kategoryczny sprzeciw przeciwko pozbawianiu mnie moich ustawowych praw wyborczych oraz meldunkowych. W załączniku przesyłam kopię decyzji, którą otrzymałem oraz kopię mojego dowodu osobistego z którego jednoznacznie wynika że jestem mieszkańcem gminy Kosakowo we wsi Pogórze od dnia 15/05/2012 (tak od ponad ROKU), posiadającym meldunek stały pod adresem T.Śliwińskiego […].

 

Zastanowię się i zasięgnę wiedzy jak i gdzie mogę złożyć skargę na bezprawne i bezpodstawne wydawanie decyzji przez Urząd Gminy w imieniu Wójta Gminy oraz z jego upoważnienia, na podstawie informacji zasięgniętych z posiadanego bałaganu bądź od niekompetentnych urzędników, którzy nie potrafią odnaleźć dokumentów stwierdzających wydanie Dowodu Osobistego oraz dokonujących meldunków w Gminie w taki sposób, że są one niewidoczne.

Postaram się również zasięgnąć wiedzy, do kogo mogę zgłosić skargę na UG z prośbą o audyt i kontrolę meldunków a może nawet wszystkich referatów i biur, bo w tej akurat konkretnej sprawie marnowane są pieniądze podatników, czas urzędników, którzy mogliby go więcej poświęcić na bieżące problemy w Gminie, np. ciemna ulica Kościuszki, gdzie boję się o własną rodzinę wracającą po zmroku do domu, a osiedle Morskie nie jest przecież dla Gminy zaskoczeniem, tylko inwestycją realizowaną od bodajże 3 lat, nie licząc czasu w którym powstały plany zagospodarowania przestrzennego, gdzie tego typu infrastruktura powinna być już przygotowana w momencie oddawania pierszego budynku. Zasłanianie się planami inwestycyjnymi albo brakiem informacji od inwestora o zamontowaniu lamp jest śmieszna. Mam nadzieję że nie wydaży się jakaś tragedia na tej ciemnej ulicy bo wtedy dopiero zostaną podjęte działania w trybie panicznym, ale będzie być może już za późno Panie Wójcie. Przepraszam że rozwinąłem się nie w temacie sprawy mojego meldunku ale takie są niestety moje odczucia.

 To są Panie Wójcie również moje i jak domniemam Pańskie pieniądze, które są marnowane przez Pana podwładnych w Gminie marnując cenny czas na wysyłanie takich decyzji. Nie tak sobie wyobrażałem ten Urząd, a podczas pierwszego kontaktu odniosłem bardzo pozytywne wrażenie, wręcz byłem zachwycony Urzędem jak się tu meldowałem, ale niestety czar prysnął Panie Wójcie i to już po roku.

Dziwię się Panie Wójcie również dlatego, że dostaję z UG wymiar podatków od posiadanych nieruchomości z wyszczególnieniem moich danych osobowych stwierdzających jednoznacznie że jestem pełnoprawnym mieszkańcem tejże Gminy, co w świetle przesłanego pisma jest absolutnym zaprzeczeniem i wskazuje na panujący bałagan albo niekompetencje Pańskich urzędników.

Mam nadzieję, że po tym incydencie sam Pan zarządzi kontrolę w podległych referatach i biurach żeby usprawnić działanie Urzędu powołanego do konkretnych zadań.

 Z poważaniem K.G. (pozostałe dane do wiadomości redakcji)