shadow

Stało się to, co musiało się stać.

Falochron a zarazem pomost rybacki nowo budowanej przystani rybackiej w Mechelinkach, kompletnie zniszczony. Projekt budowlany przystani zawiera wyraźne i jednoznaczne zapisy o konieczności demontowania na okres zimowy, falochronu pływającego  zbudowanego z pontonów.  Dokładnie o tym informowaliśmy w biuletynie „Kosakowo bez Tajemnic” nr 7/2013 (11) w artykule pt.”Kabaret Kosakowo z gażą za 16,5 mln. zł. – odsłona II”. Pisaliśmy o tym ze względu na spore koszty, które będziemy ponosili za coroczny montaż i demontaż pontonów. Być może dlatego, chcąc udowodnić, że nasz biuletyn pisze bzdury, postanowiono pokazać, że nic się nie stanie i postanowiono tej zimy nie wykonać zaleceń projektantów. Natura jest brutalna i głupotę szybko karze.

DSC02824Zdjęcie przed katastrofą budowlaną

DSC02888

Zdjęcie po katastrofie budowlanej

Ponieważ w chwili obecnej jak i w przyszłości to my mieszkańcy jesteśmy karani, więc można śmiało powiedzieć, że to my mieszkańcy wykazujemy się głupotą.  Na czym polega nasza głupota, stwierdzimy w konkluzji przedstawionych faktów.

 Gmina Kosakowo jako beneficjent środków unijnych jest inwestorem budowy przystani. Rzeczą oczywistą jest, że koniecznością było wybranie inżyniera kontraktu, który jako fachowiec ma za zadanie nadzór prowadzonych prac. Obowiązkiem jego jest dopilnowanie prawidłowości prac, zgodnie z projektem i przepisami. W wyniku przetargu do pełnienia  funkcji Inżyniera Kontaktu wraz z nadzorem inwestorskim nad realizacją inwestycji pn. „Zagospodarowanie przystani rybackiej w Mechelinkach” została wybrana spółka B-ACT Sp. z o.o. z Bydgoszczy za nie małą kwotę 490 770,00 zł.

 Zniszczenia dokonane przez jeden typowy sztorm, spowodują wydanie setek tysięcy na naprawy. Teoretycznie gmina jest „czysta” i jak to już powiedział na sesji Wójt, inwestycja nie odebrana przez gminę więc my nie poniesiemy kosztów. Oby tak było.

 Wójt jednak, nie mając pojęcia o zasadach panujących w biznesie, nawet nie przypuszcza, że firmy podpisujące kontrakty z gminami, tak się zabezpieczają, że w konsekwencji cierpi gmina, a właściwie jak zawsze mieszkańcy.

 W naszym przekonaniu może już niedługo okaże się, że firma wykonująca inwestycję zabezpieczyła się odpowiednimi dokumentami, które stwierdzą, iż posiada zgodę na pozostawienie pontonów na okres zimowy. Oczywiście, może to być zgoda inżyniera kontraktu, dlaczego by nie, jeżeli spółka sprawująca nadzór nad budową ryzykuje tylko kapitałem zakładowym w wysokości 111 000,00 zł. Przyjmując na siebie dobrowolnie czy w wyniku długiego procesu, winę niedopełnienia odpowiedniego nadzoru, zostanie zobowiązana do wypłaty kilkuset tysięcznego  odszkodowania.   Wójt być może nie wie, że spółki prawa handlowego, powstają po to żeby ograniczyć ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej  udziałowców, do wysokości kapitału zakładowego. W tej sytuacji spółka, która nie będzie w stanie wypłacić odszkodowania, będzie zmuszona do  ogłoszenia upadłości, w praktyce straci kapitał zakładowy i „pozamiatane”.  Gmina Kosakowo musi rozliczyć środki unijne do września 2014 r. W sytuacji, nierozliczenia tych środków,  ponad 12 mln., będziemy musieli oddać. Nie pozostanie nic innego jak, dla ratowania sytuacji, zmuszeni zostaniemy do dokonania napraw na własny koszt.  Oby do tego nie doszło.    W tym miejscu należy napisać, dlaczego to my mieszkańcy Gminy Kosakowo, jesteśmy głupcami. Wszystko dlatego, że wybraliśmy po raz trzeci na stanowisko wójta osobę, która sama się nie zna na wielu sprawach, ale co gorsze nie wie co i w jaki sposób należy wymagać od pracowników, których powołuje na stanowiska, nie z racji kompetencji i pracowitości, a tylko po układach. Mści się to na nas a przede wszystkim na naszych portfelach.    Wójt, podczas ostatniej sesji 30 stycznia br. w krótkiej informacji na temat budowy przystani oświadczył, że … zlecił profesorowi od hydrotechniki, przygotowanie raportu na temat właśnie falochronu, no i rozmywanego wału sztormowego. Oświadczenie zostało przyjęte przez widownię pobłażliwym śmiechem, zrozumiałym z racji jego głupoty. Czy odpowiedzialny człowiek nie powinien zlecić takiego opracowania na etapie zatwierdzania projektu przed jego zatwierdzeniem. Kompletna ignorancja, brak wiedzy i doświadczenia. Tylko u nas w gminie jest możliwe, że problemy dużej inwestycji łatwiej oceniają członkowie naszego stowarzyszenia, przedstawiając je w biuletynie, niż armia urzędników i najemnych firm. Niestety za nasze pieniądze. Jaka gmina, tacy decydenci.