shadow

Skutki „uboczne” art. pt. „Tajna organizacja rządzi Gminą Kosakowo” nr 7/2012(11) naszego biuletynu.

Publikując informacje o tajnej organizacji, nie przypuszczaliśmy, że wywołają one jakikolwiek oddźwięk. Stało się jednak tak, że prawie zachwialiśmy układem. Ogłaszając jednak, że w Naszej Gminie zakończył się komunizm, cieszyliśmy się przedwcześnie. W komunie na wszelkie próby zmian mówiło się, że mamy do czynienia z kontrrewolucją, i szybko robiono porządki. Nie inaczej jest w naszej gminnej rzeczywistości. Efektem naszej publikacji, było jeszcze głębsze utajnienie, już tajnej organizacji, która została potocznie nazwana przez wielu mieszkańców, jako „Tajna Organizacja Wyznawców Dyktatury” w skrócie będziemy ją nazywać TOWD. Grupa radnych, która spotykała się na tajnych obradach w gabinecie wójta,  zmieniła taktykę i zamiast spotkań oraz umawiania się co do taktyki  głosowań, wdrożyła nowoczesny system informowania się za pomocą SMS. Jednak jak to bywa w przypadku nowych metod, trudno uniknąć wpadek. Znamienną wpadką, dzięki której mieszkańcy otrzymali możliwość wypowiedzenie się, była prawdopodobnie wpadka z sms’ami w sprawie głosowania nad uchwałą o przeprowadzeniu referendum. Potwierdzał to wielokrotnie publicznie Wójt Jerzy Włudzik, na spotkaniach z mieszkańcami, mówiąc że wynik głosowania był zaskoczeniem dla niego i był prawdopodobnie pomyłką. Ze swojej strony możemy przypuszczać jaki miał być scenariusz. baca Wiadomym było, że trzech radnych wnioskodawców będzie głosować za przyjęciem swojej uchwały a wystarczyły trzy głosy przeciw i uchwała nie uzyskałaby większości, przez co by upadła. Pomyłka mogła polegać na tym, że do części radnych miał trafić sms „wstrzymujemy się” a dotarł „głosujemy na tak”. Oczywiście trzy głosy na „nie” były, o czym już pisaliśmy we wcześniejszych publikacjach.  TOWD „trzymająca władzę” wyciągnęła szybko wnioski i już przed kolejną sesją odbyła w pełnym składzie normalne spotkanie organizacyjne, na którym Pasterz przywołał do porządku swoje owieczki i baranki. Gwoli ścisłości musimy napisać, że jednej owieczki zabrakło, nie wiemy czy to przypadek, czy zamierzona nieobecność.

Spotkanie, o którym piszemy odbyło się następnego dnia po referendum, czyli 25 listopada, po posiedzeniu komisji oświatowej, a na trzy dni przed kolejną sesją.

Podstawy szkoleń w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR, jaką przeszedł Pasterz, przy takich wpadkach jak przegrane referendum, nakazywały łapać przysłowiowego „byka za rogi”. Szybko i jednoznacznie należy zewrzeć szeregi, przypomnieć, że w „jedności siła”, przede wszystkim delikatnie przypomnieć kto i co komu zawdzięcza, przywołać wspólnego wroga i postraszyć co się stanie jak nie będziemy działać wspólnie. Oczywiście przed kolejną sesją należy ustawić głosowania, żeby nie było tym razem pomyłek.  Jako przykład skuteczności szkolenia w WSNS, niech posłuży historia jednej uchwały miejscowego planu zagospodarowania działek w Dębogórzu.  W 2008 r. uchwalono miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w rejonie ulicy Szarotki. W planie jak zwykle zostały określone odpowiednie parametry zabudowy. Po pięciu latach, właściciel terenu doszedł do wniosku, że parametry ustalone w planie nie odpowiadają obecnej sytuacji, i złożył wniosek o ich zmianę, czyli działał jak najbardziej racjonalnie i prawnie. Do wniosku, przychylił się Wójt, i złożył stosowny projekt uchwały pod obrady Rady Gminy. Niestety sesja w dniu 8 października br. była tą sesją, którą nie poprzedziło spotkanie TOWD, i radni  nieustawieni na naradzie poczuli wolność samodzielnego myślenia, przyjęli uchwałę zgodnie z własnym sumieniem i w interesie mieszkańców. Uchwała została przyjęta z ograniczeniem zmian tylko w zakresie „zmiany rozmieszczenia dróg wewnętrznych”. Oczywiście taka niesubordynacja musiała być szybko opanowana. Naprawienie błędu nie trwało długo, bo już na sesji 28 listopada br., świeżo po tajnej naradzie, TOWD zmieniła stosowną uchwałę, wykreślając słowa ograniczające zakres zmian. Podejmując w październiku świadomie, ograniczenie zmian tylko w zakresie rozmieszczenia dróg wewnętrznych, radni poszli za daleko, wykazując rozsądek i myślenie. Szybko okazało się, ze myślenie i interes ogółu mieszkańców można pominąć, bo to co mówi Pasterz, to rzecz święta, i tak musiało się stać. Teraz już śmiało można  zameldować właścicielowi (wnioskodawcy), Panie X,Y – zadanie wykonane, zgodnie z życzeniem. Członkowie tajnej organizacji znowu mogą poczuć się bezpiecznie bo są nadal w stadzie i mają dobrego Pasterza. Tylko jak długo ? Maksymalnie jeszcze rok.