shadow

Traktują nas prymitywnie – dlaczego ?

Lobby gazownicze działa konsekwentnie.

„Zbiorniki gazu nad Zatoką Pucką nie mają negatywnego wpływu na środowisko” to tytuł artykułu zamieszczonego na stronie PAP po wczorajszej (24.01.2018 r.) konferencji prasowej Gas Storage Poland, budującej podziemne magazyny gazu w naszej gminie. Stwierdzenie zawarte w artykule można jednoznacznie przyjąć jako stanowisko oficjalne podparte autorytetem państwowej agencji informacyjnej jaką jest PAP. Z rzetelności dziennikarskiej nawet nie postawiono znaku ? Co wskazuje na prawdę objawioną.

Zawarte w tytule określenie odnoszące się tylko do zbiorników gazu eliminuje możliwość otwartego powiedzenia, że jest ono nieprawdziwe. Wprawdzie same zbiorniki gazu mogą nie wpływać na środowisko, ale prowadzenie inwestycji i ich eksploatacja to już na pewno takie zagrożenie stwarza.

O tych zagrożeniach, ale i sposobach na ich wyeliminowanie mówiłem wczoraj autorce artykułu Bożenie Leszczyńskiej, która w pewnym momencie przerwała rozmowę i po raz drugi nie oddzwoniła, być może uznając, że nie pasuje to do ogólnej koncepcji propagandowej.

Wprawdzie nie byłem na konferencji, ale z treści artykułu wywnioskowałem, że przyjęto bardzo sprytną, ale zarazem bardzo powszechną taktykę przykrywania ważnych tematów, innymi. W naszym przypadku wyeksponowano problemy z rybami których liczebność w ostatnim czasie gwałtownie spadła, a o sednie sprawy wspomniano jedynie w ostatnim akapicie, gdzie napisano

„że w Kosakowie mogłoby powstać kolejnych dziesięć podziemnych zbiorników”.

Sytuacja wygląda następująco, dużo mówi się o „rybkach” żeby zaraz sprawę rozwiązać w bardzo prosty sposób, a wówczas naszym ekologom zabraknie innych argumentów, żeby walczyć o sprawy dla naszej gminy o wiele ważniejsze.

.

W jaki sposób rozwiązać problem z podejrzeniem wpływu na ryby odprowadzanej solanki do zatoki ?

Sposób na pozbycie się tego problemu przedstawiłem na posiedzeniu komisji budżetowej naszej rady, mówiąc, że wystarczy przedłużyć istniejące na długości 2,3 km odprowadzenie do Zatoki tak, żeby wylot był usytuowany poza półwyspem helskim, co przedstawia mapka. Długość rurociągu do ułożenia na dnie to 13 km o koszcie około 13 mln. co w sytuacji gdy przystań dla rybaków kosztowała ponad 16 mln nie kwotą porażająca, a bez tej inwestycji przystań pozostanie tylko atrakcją turystyczną.

Problemy poważniejsze tkwią gdzie indziej. O wiele ważniejsza dla nas jest konieczność zablokowania planów poprowadzenia gazociągu wysokiego ciśnienia z Gdańska przez Zatokę do Mechelinek i dalej do kawern. O tym szerzej pisałem już w art. pt. „Stało się … gazociąg powraca”. Rozwiązania tego problemu przedstawiłem w art. pt. „Dlaczego nadal musimy walczyć ?”

Nie mniej ważny jest problem hałasu, który dochodzi do naszych mieszkań kiedy pracują sprężarki tłoczące gaz do zbiorników. Tę sprawę także można rozwiązać przy pomocy środków technicznych takich jak usadowienie sprężarek na fundamentach z bloczkami gumowymi oraz otoczenie zakładu głównego ekranami dźwiękochłonnymi na wzór tych przy autostradach.

Oczywiście wszystko to generuje jakieś koszty, ale są to koszty, które inwestor powinien ponieść, a nie ponosząc powiększa swój zysk naszym kosztem.

Pocieszające w tej sytuacji jest to, że rozpowszechniane „strachy”, że jak będzie opór mieszkańców to zrobi się spec ustawę i będzie pozamiatane. Jeżeli by tak było to już by to zrobiono. Tym nie mniej nie można przeciągać struny bo do końca nie znamy uwarunkowań politycznych i dlatego też inwestor powinien podjąć bardzo konkretne rozmowy z naszymi władzami. Dlaczego tego nie robi ? Przyczyn może być kilka, jedną z nich może być niepewność kto będzie rządził po zbliżających się wyborach i czy znajdzie się partner, z którym będzie można rozmawiać.

Stanowisko Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Kosakowo w tych sprawach jest następujące

i sprowadza się do kilku warunków wstępnych, na które powinien być przedstawiony konkretny harmonogram , żeby w ogóle można by mówić o podjęciu dalszych rozmów:

  • wyeliminowanie podejrzenia, że solanka szkodzi rybom poprzez przedłużenie rurociągu odprowadzającego solankę, poza półwysep.
  • zaplanowanie przebiegu ewentualnego gazociągu z Gdańska do kawern, w taki sposób, żeby jego wyprowadzenie na ląd nie było w Mechelinkach (propozycja w art. pt. „Dlaczego nadal musimy walczyć ?”
  • wyeliminowanie hałasu dobiegającego z zakładu głównego

Po spełnieniu tych warunków podstawowych, można by przystąpić do rozmów, ale nie na zasadzie nie bo nie, gdyż możemy w pewnym momencie być wyeliminowani, ale na zasadach czysto biznesowych. Wiemy, że nutka patriotyzmu mówiąca o bezpieczeństwie gazowym itp. itd. to zagrywka czysto emocjonalna. Spółka PGNiG jest tylko w 71,88% państwowa, w pozostałej części prywatna i rozmowy muszą być prowadzone na zasadach biznesowych, czyli z korzyścią dla obu stron.

O czym należy w rozmowach pamiętać. Po pierwsze o przeszłości, kiedy to spółka PGNiG nas w pewnym stopniu oszukała delikatniej mówiąc wykorzystała, podpisując porozumienie, z którego nie chce się wywiązać. Wprawdzie w tej sprawie toczy się postępowanie sądowe, ale i w tym przypadku można osiągnąć porozumienie.

Po drugie określić warunki na jakich PGNiG mogło by nadal działać na terenie naszej gminy za zgodą mieszkańców. W tym przypadku możliwości jest kilka. Należy zacząć od tego, że do roku 2005 w obowiązujących przepisach kawerny były traktowane jako budowle i od nich gmina powinna otrzymywać w ramach podatku od budowli 2% wartości poszczególnych kawern. Rachunek był prosty, wartość kawerny to około 25 mln zł czyli rocznie powinno do gminy wpływać od jednej średnio 500 tys. zł. W konsekwencji od 10 na, które gmina swego czasu się zgodziła uchwalając miejscowy plan, dawało by to 5 mln. rocznie, co rozwiązywałoby to w znacznym stopniu nasze problemy, z którymi nie możemy się uporać do dzisiaj.

Niestety w roku 2005 zmieniono ustawę Prawo geologiczne, wyłączając kawerny z definicji budowli, i wprowadzono opłatę od ilości gazu wprowadzonego do górotworu w wysokości 1,51zł/tys.m³ gazu.. W praktyce sprowadza się to do tego, że od jednego zatłoczenia do kawerny możemy otrzymać nie więcej jak 38 tys. zł. Wtórną sprawą jest to jak urząd może to kontrolować

i czy w ogóle takie zatłoczenia będą, bo może się okazać, że będą to zapasy strategiczne i nie będą w obiegu.

Reasumując punktem wyjścia w rozmowach powinna być kwota 500 tys. zł rocznie od kawerny. Nie stało by nic na przeszkodzie, żeby gmina mogłaby otrzymać akcje spółki, których ilość musiałaby rocznie dać gminie w formie dywidendy wynegocjowaną kwotę. Pole do rozmów jest szerokie, tylko najpierw musi do nich dojść.

Henryk Palczewski

PS

Żeby sprawa była jasna i jednoznaczna, wynik negocjacji powinien być zatwierdzony przez mieszkańców w gminnym referendum zwołanym przez Radę Gminy, które mogłoby się odbyć przy najbliższych wyborach.

Linki do artykułów:

  1. „Stało się … gazociąg powraca” http://kosakowo.org/?p=4732
  2. „Dlaczego nadal musimy walczyć ?” http://kosakowo.org/?p=4781
  3. „Zbiorniki gazu nad Zatoką Pucką nie mają negatywnego wpływu na środowisko”http://www.pap.pl/aktualnosci/news,1259302,zbiorniki-gazu-nad-zatoka-pucka-nie-maja-negatywnego-wplywu-na-srodowisko.html