shadow

Arogant szkodzi gminie

Można by przejść do porządku dziennego nad postępowaniem radnego z Rewy Marcina Kopitzkiego, który sprawuje zaszczytną funkcje Przewodniczącego Rady Gminy, gdyby nie fakt,

że jego postępowanie stało się szkodliwe.

Kolejny popis jego arogancji miał miejsce podczas ostatniej sesji rady kiedy procedowano uchwałę o przystąpieniu do zmiany studium.

Dyskusja nad projektem uchwały była długa, momentami burzliwa. Jak zwykle zadecydowała matematyka. Głosami większości przyjęto uchwałę bez jakichkolwiek zmian do projektu.

Całą dyskusje można ale i warto obejrzeć na załączonych filmikach.

Przystąpienie do zmiany studium podyktowane było głównie i jedynie rozpoczęciiem długiej drogi w kierunku realizacji pomysłu mieszkańca gminy Marka Lisa budowy Eko Mariny znanej pod nazwą Nowa Holandia.

Temat Nowej Holandii szerzej zafunkcjonował w gminie, po ukazaniu się na ten temat publikacji w naszym biuletynie Kosakowo bez Tajemnic nr 12/2014 (27).

W sprawie Nowej Holandii jako Stowarzyszenie Mieszkańców Gminy Kosakowo (SMGK) wielokrotnie zabieraliśmy głos propagując pomysł jako korzystny dla środowiska i wszystkich mieszkańców.

Obecnie możemy bez skrupułów mówić, że jesteśmy jednymi z wielu propagatorów tej idei , której życzymy jak najlepiej.

Temu celowi miało służyć wystąpienie Prezesa SMGK Henryka Palczewskiego. Niestety po raz kolejny w sposób arogancki przewodniczący rady nie dopuścił prezesa do głosu, co widać na złączonym filmiku.

Czego miało dotyczyć wystąpienie, którego tak obawiał się prowadzący obrady.

Uchwała o przystąpieniu do zmiany studium posiada w obecnej formie szereg niekorzystnych postanowień, szkodliwych dla gminy.

Podstawowy zarzut dotyczy obszaru opracowania.

Założeniem projektowanej zmiany studium jest wyznaczenie kierunku umożliwiającego rozwój turystyki z wykorzystaniem położenia i potencjału tego obszaru dla utworzenia ekologicznej mariny wykorzystującej sieć istniejących rowów melioracyjnych i kanałów z dostępem do Zatoki.”

tak zapisano w uzasadnieniu do uchwały.

W miarę inteligentnemu człowiekowi trudno zrozumieć po co przy takim uzasadnieniu włączono w obszar zmiany studium teren, który już w obowiązującym studium posiada zapis: „Teren usług turystycznych i sportu z dużym udziałem zieleni”. Mowa o terenie zaznaczonym na rysunku kolorem czerwonym. Zaznaczony teren to obszar ponad 120 ha.

Koniecznie należy obejrzeć obie części nagrania sesji, na których przedstawiono całą dyskusje na temat tej uchwały.

Cz. 1

Cz. 2

Wypowiedzi radnych z Dębogórza Beaty Gloza oraz radnego Marcina Majka, którzy przedstawiali argumenty za taka koncepcją uchwały oraz przeciwko podjęciu jednocześnie uchwały o przystąpieniu do uchwalenia miejscowego planu można jedynie przyrównać do majaczenia w pijanym widzie.

Biadolenie radnej Gloza, że „areał zmian jest niesamowicie duży, niesamowicie duży” a jednocześnie włącza w ten „areał” niepotrzebnie 120 ha, potwierdza najdobitniej powyższe określenie.

Zatroskana mina Przewodniczącej Komisji Budżetowej Beaty Gloza ( 9:45 min cz. 2) po usłyszeniu wielkości kosztów przygotowania zmiany studium – 30 tys. zł i kosztów przygotowania miejscowego planu w tej samej wysokości, daje dużo do myślenia. Jaką obłudą jest troska i zamartwianie się o takie wydatki w sytuacji gdy nie podejmuje się żadnych kroków, chociażby nad stratami ponad 300 tys. związanymi z przewidywaną rozbiórka ścieżki rowerowej, czy też ze zwrotem kilkuset tysięcy za budowę przystani rybackiej w Mechelinkach nie wspominając o co najmniej wątpliwym wydatkowaniu 3 mln zł przy budowie gimnazjum. (patrz art. Przekręt czy wielomilionowa niegospodarność ?)

Czy jeden pochlebny artykuł w biuletynie gminnym o małżonku jest wart niezauważania problemów na setki tysięcy złotych. Na usta ciśnie się tylko jedno słowo, obrzydliwość.

To trzeba koniecznie obejrzeć, szczególnie wymianę „opinii” pomiędzy radną Gloza a radnym Strzelcem. Można być jedynie pełnym podziwu dla radnego Strzelca, że wytrzymał spokojnie wypowiedzi „blondynki”.

Bardzo „ciekawą” argumentację za pozostawieniem bez zmian 5-ciu set metrowego pasa terenu ( na rysunku teren oznaczony kolorem zielonym) od kanału przedstawił radny Majek.

Koniecznie należy to obejrzeć od 3 min. cz. 1 nagrania. W pełnej powadze wypowiedziane słowa o ewentualnych wnioskach PEWIK’u, o możliwości pojawienia się wnioskodawcy, który będzie zainteresowany budową „jakiejkolwiek” infrastruktury technicznej oraz, że obecny teren jest i tak duży pozwalają zadać pytanie jak to możliwe, że radni obradują nad tematem, którego w ogóle nie rozumieją.

Budowa mariny Nowa Holandia ma na celu nie tylko wymiar ekologiczny i turystyczny ale także,

a może i przede wszystkim wymiar naszego bezpieczeństwa i zablokowania zakusów rozbudowy przemysłu na tych terenach.

Kanały przyszłej mariny to także rozwiązanie problemów naszej gminy ale i także Rumi, z wodami opadowymi. Przywrócona Zagórska Struga wraz z kanałami stanowiłaby swego rodzaju zbiornik retencyjny. W tym przypadku problem polega na tym, że radni mają zamiar pozostawić pas przy kanale jako łąki bez planu miejscowego co umożliwi pojawienie się wnioskodawcy, z zamiarem budowy „jakąkolwiek infrastruktury technicznej”, o której mówił radny Majek.

Hipokryzją czystej wody można nazwać mówienie, że chcemy pozostawić obecne zapisy studium dla tego terenu i jednocześnie mieć świadomość, że w każdej chwili może zjawić się wnioskodawca, który otrzyma warunki zabudowy według swoich potrzeb, gdyż na tym terenie nie będzie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Przepraszam za ten przydługi wywód, ale trudno przejść do porządku dziennego nad tak ewidentnym niezrozumieniem problemu.

W momencie uchwalania tej uchwały można było jeszcze przypuszczać, że radni klubu „Wspólnie dla gminy” popierając tak ułomny projekt uchwały są nieświadomi, że pozostawiają właśnie furtkę dla rozwoju przemysłu. Niestety, dalszy przebieg sesji potwierdził, że radni tego klubu są za rozwojem przemysłu na terenie naszej gminy, i nie można odmówić im konsekwentnych działań w tym kierunku. ( O tym jednak w kolejnym artykule )

Osoby znające procedury uchwalania prawa miejscowego dobrze wiedzą, że dopiero uchwalenie miejscowego planu daje względną pewność co będzie się działo na danym terenie. Uchwalenie studium jest tylko krokiem pośrednim niezbędnym do uchwalenia planu.

Tą wiedzę posiada radna Mirosława Piotrowska, która optowała za powiększeniem terenu uchwały do kanału i jednocześnie za przyjęciem wniosku z komisji rolnej o jednoczesnym uchwalaniu miejscowego planu.

Nasza gmina będzie dopiero zabezpieczona przed zakusami przemysłu jeżeli tereny na północ od kanału i na wschód od drogi do Pucka będą objęte miejscowym planem, który będzie prawem miejscowym.

Co robią w tej sytuacji radni ?

Odrzucają słuszną poprawkę o poszerzeniu terenu o pas przylegający do kanału (teren z zielonym obrysem) tłumacząc możliwością pojawienia się inwestora, który będzie miał zamiar zbudować „jakąkolwiek” infrastrukturę. Jednocześnie udają przysłowiowego „głupa”, nie informując, że pozostawiają taki pas, gdyż … inwestor już się zjawił, i który to inwestor posiada już decyzje o warunkach środowiskowych dla inwestycji biogazowni.

Wytłumaczeniem dla niektórych radnych jest fakt, ze procedura wydania decyzji środowiskowej na budowę biogazowni odbyła się przed dwoma laty w poprzedniej kadencji, ale jest to także fakt obciążający tych radnych, którzy byli w radzie poprzednio, i nie informując swoich nowych kolegów

o tym fakcie mogą być teraz posądzani o wspólną z wójtem manipulację.

Warto się zastanowić, czy to przypadek, że radni członkowie klubu, którzy byli także w radzie poprzedniej kadencji: Brzozowska Alicja, Gloza Beata, Marek Mirosław, Roszak Bożena, Śliwińska Wiktoria są najbardziej odporni na inne opinie niż opinia wójta. Gdzie leży przyczyna, takiej odporności na wiedzę ?

Niezorientowanym należy się mała informacja. Na terenie, który nie jest objęty miejscowym planem wydaje się warunki zabudowy po uzyskaniu decyzji środowiskowej. Otóż na działce 1079 oznaczonej na rysunku kolorem niebieskim jest przewidywana budowa biogazowni, która już posiada wymaganą decyzję środowiskową. O tej sprawie pisaliśmy już w artykule pt. „Bomba szykowana mieszkańcom”

Tak, tak … proszę mieszkańców, układ w naszej gminie trzyma się mocno.

Czy 5-ciu set metrowy pas przy drodze do Pucka pozostawiony wolny od mariny i nie objęty miejscowym planem, nie może być wykorzystany pod przyszłe klastry zbiorników gazu ?

Oczywiście, że może. Pozostaje wolny, jak to tłumaczyła Pani Kierownik Iwona Piwońska, dlatego, że w ekomarinie nikt nie będzie chciał wdychać spalin oraz słyszeć hałasu samochodów, sic!(wydawało się, że powstrzymywała śmiech mówiąc te słowa). Tłumaczenie godne tylko radnych klubu „Wspólnie dla gminy”, bo mieszkańcy jednak są bardziej świadomi.

Właśnie o tych sprawach miał mówić Henryk Palczewski, niestety kierując się osobistą niechęcią przewodniczący Kopitzki nie udzielił mu głosu przez co prawdopodobnie naraża nas mieszkańców na niepotrzebne problemy. Informacyjnie zasygnalizuję, że w niedługim czasie opublikowany będzie pozew jaki złożył do sądu Marcin Kpitzki przeciwko Henrykowi Palczewskiemu, dopiero wtedy można będzie się przekonać, że określenie arogant jest określeniem delikatnym i jak najbardziej na miejscu.

Z wyrazami współczucia dla manipulowanych radnych klubu „Wspólnie dla gminy” i wyrazami szacunku dla myślących.

Henryk Palczewski