Ta ważna rocznica, obchodzona w Gminie aż dwukrotnie, wymaga obiektywnej oceny, nie tylko poprzez pryzmat lukrowanych akademii „ku czci miłościwie panujących”. Powinna stanowić również okazję do rzetelnego podsumowania dotychczasowego dorobku popartego faktami, aby płynące z tego wnioski mogły posłużyć nam wszystkim w kolejnych latach.

Niewątpliwie najważniejszą i największą w mijającym 40-leciu inwestycją na terenie naszej Gminy, była budowa sieci kanalizacyjnej. Nikt jednak temu chlubnemu osiągnięciu nie nadaje właściwej rangi podczas licznych okazji w trakcie rocznicowych uroczystości. Czy nie nurtuje Państwa pytanie dlaczego inwestycja pochłaniająca ponad 48,8 mln zł z budżetu gminy przeszła niemal bez echa? Dużo mniejsze inwestycje, jak sala gimnastyczna w Pogórzu czy też przedszkole w Dębogórzu, doczekały się otwarcia w uroczystej oprawie i medialnym rozgłosie. Natomiast poważna, wieloletnia inwestycja, o żywotnym znaczeniu dla wszystkich mieszkańców gminy, została zakończona niezauważalnie. A może… jeszcze nie została zakończona?

Obawiamy się, że temat budowy sieci kanalizacyjnej jest przez władze gminy Kosakowo świadomie pomijany i zależy jej na szybkim „pozamiataniu pod dywan”. Ta inwestycja, delikatnie mówiąc, nie jest chlubą naszego samorządu. Nie może być chlubą choćby dlatego, że budowaliśmy kanalizację głównie za własne środki, chociaż mogliśmy sięgnąć po wsparcie unijne, z którego korzystaliśmy przy budowie sieci w Pogórzu i Kazimierzu. Trudno, było minęło i nie ma co tego roztrząsać. Bardziej bulwersuje nas inna sprawa.

 Podczas budowy kanalizacji w gminie Kosakowo zmarnowano ponad 9,16 mln zł!

Jak to możliwe? Postaramy się wyjaśnić w oparciu o fakty świadczące, że stało się tak na skutek decyzji obecnego wójta.

Powołana do życia w 1997 roku spółka gminna PEKO, zajmująca się obsługą sieci wodociągowej, miała przejąć budowę kanalizacji i wodociągów. Wójt Jerzy Włudzik udowodnił, że jest to możliwe. Przeprowadził trzy (zaledwie) inwestycje budowy wodociągów właśnie poprzez spółkę PEKO, która do dzisiejszego dnia jest właścicielem sieci wodociągowej w kilku miejscach gminy. Tylko te inwestycje pozwoliły zaoszczędzić ponad 150 tys. zł, przy ich wartości 498 128,40 zł. Na stronie www.kosakowo.org znajdują się dokumenty potwierdzające nasze wyliczenia oraz sprawozdanie finansowe Spółki PEKO za lata 2006 do 2011 r., gdzie widać jak w latach 2009 i 2010 podwyższono kapitał związany z tymi inwestycjami.

Wybudowanie całej kanalizacji, jako inwestycji gminnej, kosztowało nas 43 mln + 5,3 mln stosownego VAT-u w chwili opłacania faktur. W kosztach budowy kanalizacji, według kosztorysów zawarta jest kwota średnio 8,86 % zysku, co przekłada to się na kwotę 3,86 mln zł. Suma podatku VAT i utraconego zysku to łącznie kwota 9,16 mln zł. Tyle pozostałoby w budżecie Gminy, gdyby inwestycje prowadziła gminna spółka PEKO.

Co stanęło na przeszkodzie, aby wdrożyć takie rozwiązanie do końca? Nie wiadomo, a jak nie wiadomo o co chodzi, to mówi się, że na pewno chodzi o pieniądze. Tylko dlaczego o nasze pieniądze? To właśnie mieszkańcy Gminy ponoszą ogromne koszty braku odpowiedzialności decydentów. Jak wykazaliśmy, można było osiągnąć zyski z powołanej do życia gminnej spółki i uniknąć wielomilionowych strat. To są podstawy, zwykłe ABC ekonomicznego podejścia w działalności gospodarczej, co dla każdego przeciętnego przedsiębiorcy jest oczywiste.

Pytanie zasadnicze: dlaczego wójt, wiedząc, że można zaoszczędzić dla gminy wielkie pieniądze, tego nie zrobił? Czy to był po prostu błąd wójta?

 Rzymski filozof Cyceron stwierdził: „Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego w błędzie trwać”.

Obecnie urząd Gminy rozpisuje kolejne przetargi na budowę sieci kanalizacyjnej oraz wodociągowej! Robi to jak najbardziej zgodnie z przepisami, lecz wbrew logice i zasadom ekonomicznym – dalej oddaje obcym firmom zyski i 23 % podatku VAT. Dlaczego?!

W ciągu ostatnich 4-miesięcy rozstrzygnięto przetargi lub wybrano oferty na budowę sieci wodno – kanalizacyjnej na łączną kwotę 483 016,40 zł. Nasza strata, jak by nie liczyć, to znowu „drobne” 154 tys zł. Wszystko zgodnie z prawem, bo niestety za głupotę się nie karze.

 A może w tym szaleństwie jest metoda?

 Przy każdej inwestycji wykonywanej przez obcy podmiot następuje faza odbiorów, a w tym cudów nie ma. Zawsze są jakieś błędy, uchybienia i powody do „negocjacji”. Czyli może chodzi o pole manewru na „negocjacje”?

 Jak stracimy kolejne miliony?

 Kolejny szatański pomysł wójta na „pozamiatanie” jest wdrażany w życie. Polega on na pozbyciu się sieci wodociągowej i kanalizacyjnej przez przekazanie (naszego z trudem wypracowanego majątku Gminy) gdyńskiej spółce z o.o. PEWIK. Urząd Gminy będzie rozpisywał kolejne przetargi, wybierał oferty (a co najważniejsze – będzie dokonywał „odbiorów”) i ….. oddawał PEWIK’owi. Oczywiście my mieszkańcy zapłacimy VAT i utracone zyski naszej spółki. Przy okazji wójtowi ubędzie kłopotu z nadzorem spółki PEKO i kolega Dyrektor będzie miał święty spokój, aż do emerytury.

Aby taki plan przeprowadzić trzeba być geniuszem o specjalnych kwalifikacjach do robienia wody z mózgu. Pierwszy krok tej przebiegłej operacji zrobiono podwyższając ceny za wodę i kanalizację, o czym pisaliśmy w Biuletynie „Kosakowo bez Tajemnic” Nr 3 w artykule „Czy to rekord Polski dla gminy Kosakowo?”. Mieszkańcy gminy dostają „kozę” tak jak w starym znanym dowcipie:

 Mosze przychodzi do rabina i marudzi na warunki mieszkaniowe:

– Żona, dzieci, synowe, zięciowie, wnuki – hałas, ścisk, rwetes. Nie daje się wytrzymać. Zaradź coś rebe.

Na co mądry stary rabin mówi:

– Mosze, ty kup sobie kozę.

Mosze zdziwiony, ale przecież rabin mądry i słuchać go trzeba. Mosze kupuje kozę, po tygodniu przychodzi kompletnie załamany:

– Cóżeś mi doradził rebe, żona, dzieci, synowe, zięciowie, wnuki – hałas, ścisk, rwetes. A jeszcze koza beczy, śmierdzi, wszystko zżera, katastrofa, totalne pobojowisko.

Rabin na to:

– Mosze, ty sprzedaj kozę.

Mosze kozę sprzedaje, wraca rozanielony.

– Dziękuję rebe. W domu sielanka – cisza, spokój, mnóstwo miejsca, wszyscy szczęśliwi.

 Gdy plan będzie wykonany i majątek oddany za darmo, będzie wielka ulga, bo: ceny za wodę i ścieki będą takie jak w PEWIK’u, czyli o 17 % niższe (koza sprzedana), wójt i kolega Dyrektor będą mieli spokój, a my mieszkańcy będziemy godzić się (jak Mosze z dowcipu na ciasnotę) „tylko” na droższe inwestycje (zafundowane również przez rozpasane plany zagospodarowania przestrzennego), a w razie awarii czekać na interwencje z Gdyni, bez wpływu na decyzje o cenach. Czy to jest dobre?

 Nie można czekać z założonymi rękoma.

 Być może w tej całej gminnej gospodarce chodzi o coś zupełnie innego, o coś, co lepiej tłumaczy dlaczego po cichutku i bez fajerwerków budowana jest kanalizacja. Czy celem jest to, aby pozbyć się problemu do którego następcy utracą możliwość wglądu? Na to jest chyba jednak za późno. Prokuratura od czerwca prowadzi śledztwo, przyglądając się przy okazji sprawie kanalizacji.

O wynaturzeniach wskazujących, że mogło dojść do przestępstw przy inwestycji kanalizacji w gminie Kosakowo, napiszemy w następnym numerze. Do tego czasu świadectwem niegospodarności niech będzie rozwiązanie konkursu „Czy wiesz, ile zapłaciłeś?”, ilustrujące jak dbano o interes naszej Gminny.

 Załączniki: